Przemówienie burmistrz gminy Overbetuwe, pani Patricii Hoytink-Roubos, wygłoszone podczas 79. obchodów upamiętniających udział 1 Polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej w operacji Market Garden

Driel, 16 września 2023

Panie i Panowie,
Arno, dziękuję za Twoją opowieść o Bolku Ostrowskim.
„Było warto”.
Te słowa Bolka są równie poruszające, co niepojęte .
Polscy żołnierze musieli opuścić swoje domy i rodzinę.
Po niezwykłej tułaczce dotarli do Wielkiej Brytanii.
Dobrowolnie wstąpili do 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej,
z myślą o tym, że zostaną wysłani, by oswobodzić ojczyznę.
Ale podczas gdy Warszawa płonęła, oni zostali zrzuceni tutaj, w Driel.
79 lat temu.

Przeszli tu przez piekło ciężkich bombardowań, przeprowadzili niewykonalne misje i umożliwili odwrót prawie 2400 brytyjskim żołnierzom otoczonym przez wroga.
Historyk Cornelius Ryan opisał to następująco:
Driel był miejscem epickiej walki, w której polscy spadochroniarze, wbrew wszelkim oczekiwaniom, wytrwali i wnieśli znaczący wkład w aliancką operację”.

Jednakże po wojnie przez dziesięciolecia nie uznawano ważnej, a nawet decydującej roli polskich żołnierzy.
W ojczyźnie również nie przyjęto ich jako bohaterów.
I mimo to te słowa:
„Wolność jest tego warta”.

To nadaje nowe brzmienie powszechnie znanemu stwierdzeniu: „Wolności nie dostaliśmy za darmo”.
To przypomina nam, że wolność wiąże się z odpowiedzialnością.
Odpowiedzialnością za zachowanie jej za wszelką cenę.
To wielkie słowa, ale wierzę, że każdy – na swój własny sposób – może się do tego przyczynić.
Poprzez troskę o innych.
Poprzez okazywanie gościnności.
Driel jest tego wspaniałym przykładem.
W 1984 roku, prawie 40 lat temu, do Driel po raz pierwszy przyjechali polscy weterani.
W gazecie opublikowano ogłoszenie wzywające do ugoszczenia ich przez miejscowe rodziny.
Szybko znaleziono chętnych.
Te pierwsze kontakty stopniowo przerodziły się w coś znacznie większego.
Rozpoczęto organizowanie transportów z pomocą humanitarną.
Inni mieszkańcy włączyli się w tę pomoc.
Kiedyś przewieziono na przykład 150 łóżek szpitalnych z Antwerpii do Polski.
Chór Impuls z Driel zaczął organizować tournée, podczas których jego członkowie przemierzali całą Polskę, aby swoją piękną muzyką umilać ludziom czas.
Tutaj, w Driel, powstała także Fundacja Driel-Polen, która odegrała istotną rolę w przywróceniu honoru polskim weteranom oraz w zacieśnianiu specjalnych więzi, jakie łączą tę miejscowość z Polską.

Owa gościnność i zaangażowanie miały i mają ogromną wartość.
Teraz chciałabym poprosić o gromkie brawa dla wszystkich rodzin, które przyjmowały do siebie Polaków, Fundacji Driel-Polen oraz wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób pomagali polskim weteranom.

Panie i Panowie,
państwo Jacobs byli szczególnie mocno zaangażowani we wszystkie te inicjatywy. „Wiele nas to kosztowało, ale dzięki temu zyskaliśmy bogate życie” – tak Niek i Bep spoglądają wstecz na te wydarzenia.
Jednym z weteranów, z którymi nawiązali szczególną więź, był Jan Jewtuszek. Przez dziesięć lat, aż do swojej śmierci, Jan Jewtuszek wraz z żoną Anną znajdowali gościnę u państwa Jacobsów.
Historia Jewtuszka reprezentuje historie wielu polskich weteranów. W 1940 roku został zesłany do Kazachstanu, a w 1942 roku jako radiotelegrafista trafił do polskiego pułku pod rosyjską flagą.
Po długiej tułaczce przez Iran, Egipt i Południową Afrykę dotarł w końcu do Wielkiej Brytanii, gdzie przeszedł szkolenie spadochroniarza.
17 września 1944 roku wylądował tutaj.
Musiał się okopać przy grobli, aby stawić czoła kontratakującym siłom niemieckim.
W wyniku ciągłego ognia artyleryjskiego Jewtuszek został ranny i trafił do tymczasowego szpitala w Driel, w byłej szkole dla chłopców.
Po powrocie do Polski nie został jednak ciepło przyjęty.
W międzyczasie w kraju rządy objęli komuniści.
Polskich oficerów aresztowano, ponieważ walczyli po stronie Zachodu.
Jewtuszek musiał co niedzielę meldować się jako „zwykły” żołnierz.
Ponadto przez wiele lat szukał swoich dwóch sióstr, z którymi stracił kontakt w czasie wojny.
Dopiero po 58 latach udało mu się je odnaleźć dzięki ogłoszeniu w brytyjskiej gazetce dla weteranów.

Tutaj, w Driel, czuł się jak w domu.
Było tu miejsce na śmiech i łzy, gdy spotykał się z dawnymi towarzyszami
I traktowano ich z należytym szacunkiem, doceniano ich bohaterskie postępowanie.
Postępowanie, o którym Generał Sosabowski kiedyś powiedział: „Na błotnistych polach Driel polscy spadochroniarze walczyli jak lwy i zasłużyli sobie na miano bohaterów„.

Spożytkujmy spadek po nich w dobry sposób.
Nigdy nie zapominajmy o wielkim poświęceniu polskich weteranów.
Nie zapominajmy, jak cenna jest nasza wolność.
Dziękuję Państwu za uwagę.